Saturday, September 3, 2016

Piekarz co nie karze

Ulicą szło sobie kiedyś dwóch przechodniów,
niedaleko kucharz placki opiekał na ogniu.
Pierwszy mówi: popatrz tam, o - piekarz,
drugi krzyknął: kolego, a cóż ty opie-kasz?
Kucharz rzekł - w sprzeczności wypowiedzi wasze
a ja opiekam placki przecież a nie kaszę.
Po czym spojrzał uważnie na gorące piece
i rzekł: niechaj bóg ma was w swej o-piece.
A któż się kucharzu tobą opie-kuje?
Rzecz jasna, że kowal, wtedy gdy nie kuje.

5 comments:

  1. Lechu, to majstersztyk.
    Nie dość, że ładna igraszka słowna, to do rymu i w rytmie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziękuję Powsinogo za dobre słowo. Staram sie , staram, ale te słowa coraz bardziej niesforne.

      Delete
    2. To tylko się ciesz.
      Chciałbyś mieć sforne słowa? Każdy grafoman takie ma.

      Delete
  2. Dobre, bardzo-bardzo dobre, czekam na następne rymowanki.

    ReplyDelete
  3. Był kiedyś Lech-bloger. Lis i przechera.
    I wiódł pan ów bloga: Życie blogera
    Drugie. I czasem serwował tam rymy
    Zgrabne, zacne, łacne. Żadnej łaciny.

    Jam tam czasem zaglądał, by w niemym podziwie
    Podziwiać dziwy dziwne - lecz czemuż się dziwię?
    Gdy kto językiem włada swobodnie i gładko,
    To dobrze mu wychodzi polszczyzny pomadką
    Smarować ócz mych głębię, bądź uszów ślimaki.
    Tako rzekę. A to są mych rymów pokraki.

    ReplyDelete