Friday, June 9, 2017

MS - smutna strona

Wspomniany w ostatnim wpisie MS Walk jest dla mnie zawsze dość radosnym wydarzeniem. Czasami przypomina mi zasłyszaną kiedyś opinię, że głównym celem takich imprez jest poprawić samopoczucie uczestników.
W przypadku MS Walk jest konkretny pozytywny efekt - w Melbourne zebrano ponad pół miliona dolarów. Mam nadzieję, że zostaną dobrze zagospodarowane.

Wczoraj (czwartek) jak zwykle wizytowałem osoby zwracające się do Stowarzyszenia Św Wincentego a Paulo o pomoc.
Mój partner, Mark, przywitał mnie smutną informacją - jego matka zmarła poprzedniego dnia.
Spytalem o szczegóły - od ponad 30 lak cierpiała na stwardnienie rozsiane, przez ostatnie 15 lat przebywała w domu opieki gdyż jej stan fizyczny wymagał asysty przy podstawowych funkcjach życiowych.
- Śmierć była dla niej dużą ulgą - stwierdził Mark - w ostatnich latach praktycznie nie była w stanie wykonywać samodzielnie żadnych ruchów i cierpiała nieustanny ból.

Zastanawiałem się, czy fakt bycia głęboko wierzącymi katolikami był dla mojego kolegi i jego matki duchową pomocą, czy może przeszkodą?

2 comments:

  1. Gdy religia w takich sprawach była przeszkodą, to nie byłoby już dawno religii:)))
    Prawdziwa (celowo nie używam słowa "głęboka) wiara opiera się na zaufaniu Bogu, na tym, że cierpienie ma jakiś sens i że po śmierci będzie lepsze życie. Wierzący nie neguje wyroków boskich, bo jest przekonany, ze są słuszne. Po II wojnie wielu zaczęło te wyroki negować i odeszło z Kościoła. Bo to jest tak naprawdę zero-jedynkowy układ.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Masz rację Ilenko - relacje z Bogiem powinny być zero-jedynkowe. Trudne to.

      Delete