Sunday, June 4, 2017

Niedzielne czytanie - Zielone Świątki

Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić. 
 Przebywali wtedy w Jerozolimie pobożni Żydzi ze wszystkich narodów pod słońcem. Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak przemawiali w jego własnym języku. "Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami?" - mówili pełni zdumienia i podziwu. "Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty? - Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie - słyszymy ich głoszących w naszych językach wielkie dzieła Boże". Zdumiewali się wszyscy i nie wiedzieli, co myśleć: "Co ma znaczyć?" - mówili jeden do drugiego. "Upili się młodym winem" - drwili inni.
Dzieje Apostolskie 2:1-11

Wiele lat temu mieliśmy w parafii nieco intelektualizującego księdza. Z okazji dnia Zesłania Ducha Świętego postanowił zademonstrować opisane powyżej zdarzenie. Poprosił mnie żebym przeczytał tekst Ewangelii po polsku, pani pochodząca z Irlandii czytała w języku gaelickim, a ksiądz po francusku.

To jest bardzo krótka Ewangelia, spróbowałem w domu - proste. Zasadniczo nie mam problemów z występami publicznymi, nawet je lubię. W wyznaczonym czasie wszedłem więc na ambonę, odczekałem chwilę, żeby wierni poczuli powagę sytuacji i zacząłem czytać.
Zerknąłem na wiernych i straciłem pewność siebie.
Oni mnie zupełnie nie rozumieli. 
To było oczywiste, ale wrażenie było jednak zaskakujące. Przyznam, że w tym momencie ogarnęło mnie całkowite zniechęcenie. Te kilkanaście sekund czytania, które jeszcze pozostało wydały mi się zadaniem ponad siły. Oczywiście wszystko odczytałem, ale miałem poczucie porażki.

Po mszy przeanalizowałem sytuację.
"... i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić."
Zgadza się - zacząłem mówić w obcym języku, najwyraźniej Duch pozwala mi mówić po polsku.
Zatem problem leży po drugiej stronie - patrz pogrubiony tekst - wierni nie słyszeli jak przemawiałem w ich języku.

Pisząć ten wpis zwróciłem uwagę na ostatnie zdanie czytania z Dziejów Apostolskich - może po prostu brakowało młodego wina?

P.S. Tutaj demonstracja języka gaelickiego -modlitwa Ojcze Nasz - KLIK.

1 comment:

  1. Na Zielonoświątkowej mszy byłem po opublikowaniu tego wpisu. Czytanie się zgadzało, ale zakończono je przed ostatnim zdaniem, tym o młodym winie.
    No tak , to zdanie to drwina, nie czyta się takich rzeczy w świąteczny dzień. A przecież to tak wiele wyjaśnia.

    ReplyDelete